Year One: Batman/Ra's Al Ghul to komiks bardzo dziwny. Wyszedł z okazji około filmowego szumu związanego z Batman - Początek, gdzie potwornie okaleczona merytorycznie postać Ra'sa się pojawia. I sprawia wrażenie takiego skleconego głównie dla podbicia szumu i kasy dziełka, chociaż twórcy nie należą bynajmniej do słabych.

Scenariusz, napisany przez Devin Grayson, biegnie dwutorowo. Pierwsza ścieżka to wydarzenia w Gotham. Głowa Demona nie żyje, zabiła go własna córka, a Batman spalił na stosie jego zwłoki. Wygląda na to, że nie pojawi się już więcej w Gotham. Tymczasem zaczynają się niestety dziać dziwne rzeczy. Dziwaczne wręcz. Pierwszy ofiarą tej plagi pada rabuś, przestrzelony na wylot. I chociaż facet mógłby sobie zajrzeć na plecy, przez dziurę w brzuchu, dzieją się rzeczy rodem z makabrycznej komedii Ze śmiercią jej do twarzy. Jednym słowem, martwi odmawiają przeniesienia się na łono stwórcy i zapełniają masowo gothamskie szpitale, bełkocząc i jęcząc.

Wszystko to jest raczej groteskowe niż straszne i bardziej śmieszne, niż przekonujące, szczególnie w momencie, kiedy armia zombie zaczyna ścigać Mrocznego Rycerza po ulicach miasta.

Ostatecznie Batman postanawia spełnić żądania Ra'sa, które ten zawarł w wysłanym przed śmiercią liście, nakazujące mu odnaleźć formułę Jamy Łazarza.

Druga linia fabularna to retrospekcje, pokazujące czytelnikowi jak Ra's wędruje po świecie, eliminując osoby mogące odkryć sekret wiecznego życia, tak, jak on, dbając, aby ta wiedza nigdy nie dostała się w cudze ręce, zazdrośnie chroniąc swoją tajemnicę. Ta linia fabularna trzyma się przynajmniej kupy i jest w miarę na serio.

Oprawą graficzną zajął się Paul Gulacy. Dla mnie to też raczej minus, bo nie przepadam za jego stylem. Nie ujął mnie ani w drugiej części Batman vs Predator, ani w miniserii Outlaws. Tutaj najbardziej podobały mi się sekwencje reminiscencji Ra'sa, które odbiegają trochę od jego typowej kreski. Pomijając moje osobiste gusta, jest to oczywiście przyzwoicie wykonana rzemieślnicza robota. Sprawnie, dokładnie i bez fajerwerków, ale bat-skuter bat-śnieżny wygląda tak, jak powinien wyglądać. I nawet interpretacja Ra'sa jest naprawdę ciekawa.

To jest komiks specyficzny. Ja kupiłem go tylko, dlatego, że jego bohaterem jest Głowa Demona. Ale ja, nawet, gdyby wiedział, co czeka mnie w środku, kupiłbym go i tak. Z tego właśnie powodu. To album raczej dla czytelników współczesnych. Tych, którzy lubią Batmana z gadżetami, stawiającego czoła fantastycznym wyzwaniom. Tym, których nie razi dreptająca po ulicach zawartość cmentarza. Fanów Batmana superbohaterskiego, a nie detektywistycznego. No i oczywiście dla widzów filmu Batman - Początek, którzy może chcieli sięgnąć po coś więcej, bo podobał im się film Nolana. Boję się, że wiele osób mógł ten album zniechęcić, dając im błędne pojęcie o tym, kim jest Batman.

Jeśli nie jesteście maniakami Ra'sa, wielbicielami Gulacy'ego lub Grayson, albo nie kochacie zombie, to możecie darować sobie ten produkt. Nie odczujecie jakiejś strasznej straty.

Ocena: 3 nietoperki