W końcu!!! Po 36 dniach od światowej premiery, ponad roku wariowania na punkcie materiałów promocyjnych i trzynastu latach po "Powrocie Batmana", na którym niestety skończyło się moje oddanie tej postaci, dane mi było obejrzeć "Batman - Początek" na pokazie przedpremierowym. Jakie wrażenia? NIESAMOWITE!!! Żadna z dotychczasowych wizyt w kinie (a chodzę głównie na najnajlepsze, to znaczy najbardziej oczekiwane) nawet nie ima się do tego co przeżyłem wczoraj. Cholera jeszcze się nie otrząsłem. Wymienienie wszystkich zalet filmu (bo tylko one występują) zajeło by mi bardzo dużo czasu, więc ograniczę się do zarysu.
Rozmach produkcji jest niesamowity. Rzadko zdarza się, żeby na ekranie było widać każdy zainwestowany dolar, a tutaj widać nawet więcej. Scenografia i wygląd Gotham City to czysta perfekcja. Twórcy idealnie połączyli realizm z wyjątkowym klimatem jakie miało komiksowe Gotham co dało efekt, którego nie da się dostatecznie wybornie opisać. To trzeba zobaczyć w kinie. Efektów specjalnych jest jak na tego typu produkcję stosunkowo niewiele ale jak się pojawiają są absolutnie rewelacyjne. Prawdziwą perełką jest obsada. Christian Bale jest idealny zarówno jako Batman jak i Bruce Wayne. Bezbłędnie przeniósł postać z komiksu do filmu. Michael Caine jako Alfred jest wyborny podobnie jak jego humor. Gary Oldman jako Gordon jest niesamowity. Nie gra postaci tylko nią jest w czym wielki udział ma jego wygląd, jakby go wyciągneli z komiksu. Cilian Murphy jako Scarecrow to strzał w dziesiątkę. Zdecydowanie najlepszy komiksowy czarny charakter po wielkiej czwórce z "Batmanów" Burtona (Nicholson, De Vito, Pfeiffer, Walken). Świetna jest również Katie Holmes, co może być dla wielu zaskoczeniem. Nie jest to oczywiście wybitna kreacja, ale ze swojej roli wywiązała się idealnie. Reszta obsady (Freeman, Watanabe, Wilkinson i nawet Hauer, za którym nie przepadam) również świetna.
I na koniec o reżyserze i scenarzystach. To czego dokonali Nolan i Goyer jest nieprawdopodobne, ale dokonali tego. Oczyścili Batmana z syfu Schumachera i stworzyli dzieło zrównujące się z gotyckimi perełkami Burtona. Oczywiście filmy te są zupełnie różne, ale wizje obu reżyserów są idealne. Dlatego jestem niewyobrażalnie wdzięczny za to, co Nolan i jego ekipa zrobili dla postaci Batmana i jej fanów. Bowiem w całej historii kina tylko dwa filmy mają u mnie takie same względy: "Batmany" Burtona. Więc kiedy tylko nadarzy sie okazja lećcie do kina. Chyba nie możecie żałować.