.: Strona Główna
 .: Forum
 .: O Stronie
 .: Dołącz do BatCave
 .: Wyszukiwarka


 .: Batman: The Movie
 .: Catwoman

 .: Batman
 .: Batman Returns
 .: Batman Forever
 .: Batman & Robin

 .: Batman Begins
 .: The Dark Knight
 .: The Dark Knight Rises

 .: Batman: Mask of the
 Phantasm
 .: Batman & Mr. Freeze:
 Subzero
 .: Batman & Superman:
 The World Finest
 .: Batman Beyond:
 Return Of The Joker
 .: Batman: Mystery of
 the Batwoman
 .: Batman: Gotham
 Knight

 .: Zawieszone
 .: Fanfilms


 .: Seriale Animowane
 .: Seriale TV


     .: STRONA GŁÓWNA :: ARCHIWUM :: SIERPIEŃ 2006 :.
Kod Batmana: Meta-czytanie meta-tekstu w Batman #655 Komiksy icon
Dodano: 21-08-2006, 23:22 Autor: Chudy

Grant Morrison jest królem Meta-Komiksu. To nie podlega żadnej wątpliwości.

Poprzez to sformułowanie nie miałem wcale na myśli metaludzi, których to możemy spotkać w prawie wszystkich najpopularniejszych uniwersach komiksowych, czy to w Marvelu, DC lub w Image. Również nie chodzi o to, że Grant zapatruje się w światy superbohaterów i często macza w nich palce. Chodzi tu raczej o podejście do czytelników: Morrison rozmawia z nimi poprzez komiks.

Nie jest to żadne zaskoczenie dla autora Flex Mentallo, historii mówiącej o prawdziwych herosach uwięzionych wewnątrz fikcji. Morrison ma po prostu frajdę z konwersacji z odbiorcą poprzez obrazkowe medium od czasu do czasu. To on sprawia, że w oczach czytelników pojawia się nieufność do ukazywanych sytuacji, nawet wtedy, gdy Batman jest niepewny odnośnie swego zdrowia psychicznego w Azylu Arkham (aczkolwiek to zasługa Dave’a McKeana w niemałej mierze). To Grant oswaja fanów mutantów do akceptacji związku Scotta Summersa i Emmy Frost w X-Menach oraz pośmiertnie błogosławi Jean Grey. Tylko on potrafi zwerbować „normalnych” ludzi do ufortyfikowanej Ziemi i przemienia ich w superherosów, jak to miało miejsce z JLA. Jest to również widoczne w konkluzji do stażu w Lidze Sprawiedliwości, kiedy to pisarz ukazuje nam Supermana patrzącego na nas, czytelników, z iskrą w oku, mówiącego: „Jesteśmy JLA. Wiesz, że pokochasz to”.

Uwielbiałem to, przyznaję. Mimo to cierpiałem na zawrót głowy, gdy dowiedziałem się o powrocie Morrisona do mitologii Mrocznego Rycerza w Batman #655.

W specjalnej edycji Azylu Arkham, wydanej z okazji 15 rocznicy wydania tegoż dzieła, Grant komentuje swoją historię jako poddanie konceptu Batmana z lat 80. „oczyszczeniu i rektyfikacji z negatywnych elementów. Dzięki temu Mroczny Rycerz powróci do Gotham, aby stać się super-przeświadczonym wojownikiem w kolejnych opowieściach o JLA” (cytat z notatek na 66 stronie skryptu do Azylu Arkham). Wszelako Morrison chce tym razem zrobić z Batmana „bardziej zabawnego gościa, bardziej zdrowego”, przypominającego „boga miłości z owłosioną klatką piersiową w stylu Neala Adama”.

Ale nawet jeśli powiedział takowy smakołyk na Wonderconie, to równie dobrze mógł tego nie robić. Batman #655 wspaniale pokazuje talent Morrisona w prowadzeniu dialogu z odbiorcą. Check it out!

Strona 1

Panel 1 – Rzut na okulary komisarza Gordona spadające z ładnej wysokości. „Zdjęcie” ma za cel powiedzenie namo coś w stylu „Nadszedł czas na przyjrzenie się sprawom z innej strony”, a nawet „Czas nieco zaplamić sytuację”. Maniakalny śmiech jest słyszalny wokół panelu, dokładnie ten sam, z którym identyfikowaliśmy wcześniej Jokera. Ale…

Panel 2 - … to Gordon się śmieje, nawet gdy niebezpiecznie spada na ziemię. A więc to, co wcześniej łączyliśmy z Jokerem jest nieoczekiwanie skierowane w stronę trzeźwego, stoickiego komisarza.

Panel 4 – Wyjaśnienie podane na stół. „Komisarz został otruty przez Jokera”, a wcześniejsze przypuszczenia dalej utwierdzają nas w sytuacji: Podochocony chaos Jokera zainfekował uporządkowany świat Gordona.

Strona 2 i 3

Obraz upadku. Joker rechocze, „Wreszcie zabiłem Batmana!”. Szaleniec w końcu przemienił życiową fantazję w ciało… i to na oczach wrażliwych, skępowanych dzieci. Nie jest to komiks o Batmanie, jakiego się spodziewaliśmy. Morrison zresztą dał nam o tym jasno do zrozumienia już na wejściu. Nie mamy do czynienia z kolejną grą w kotka i myszkę pomiędzy dwoma antagonistami. Jesteśmy natomiast świadkami czegoś zupełnie innego. Czy jest tutaj ukryta zrozumiała obraza, równająca nas, czytelników, z „wrażliwymi, skrępowanymi dziećmi”??

Strona 4

Panel 2 i 3 – Jakkolwiek sytuacja nie była jeszcze dziwaczniejsza, niepokojąca i smutna dla naszej wrażliwości do Bat-mitów, to okazuje się, że Batman po cichu wyciąga gnata z pasa. Morrison po cichu chichocze: „Ha!”

Panel 4 – Tutaj właściwie Grant mówi do nas, za pośrednictwem Joker, „Kocham psuć twoją głowę.”

Panel 5 – Nagłe odwrócenie sytuacji. Teraz to czytelnicy przyjmują punkt widzenia szaleńca, któremu widać w rozszerzonych oczach zszokowanie. (Warto zanotować, jak mało uwagi zwrócono na charakteryzację Jokera i jego narrację. Twórcy tego numeru prawie uniwersalizują go).

Panel 6 – w stronę Jokera, nas, naszych oczekiwań do Bat-mitologii i, na swój sposób, do samego siebie, Batman celuje pistoletem, mówiąc przy okazji: „Giń”. W naszym świecie Batmana zostaje dokonany zamach.

Strona 5

W czasie, gdy stary, pobity Batman z niebieską peleryną pociąga za spust, mroczniejszy, zdrowszy Batman wyłania się z cienia za plecami wyżej wymienionego. Stary, wymizerowany model zostaje zastąpiony; Nowy Batman Morrisona nadchodzi.

Strona 6

Joker zostaje pokonany ogniem, dosłownie i metaforycznie. Silny, pewny Batmanniesie na ramionach nieprzytomnego Nemezis. Mroczny Rycerz prawie go nam eksponuje. (Kto jest teraz niepełnosprawnym dzieckiem, eh:?) Zostaje przedstawiony tytuł historii, który da o sobie znać później: Building a Better Batmobile. Mowa tu nie tyle o samochodzie, co o systemie rządzącym Bat-uniwersum.

Graffiti „Zur En Arrh.” Przyciąga oko po raz pierwszy (aczkolwiek nie po raz ostatni). Czy to zapowiedź? Jeśli tak, to czego? „ZRNR?” „Wypoczynek i relaksacja” połączone z „Zzzs”?).

P.S. „Zur En Arrh.” Jest nawiązaniem do Batman #113 z roku 1958, gdzie spotkać można było po raz pierwszy Batmana z planety Zur-En-Arrh, który to zastąpił Bruce’a Wayne’a na czas zniszczenia wszelkich robotów-najeźdźców. Batman ten miał moce godne tych Supermana. Po zlikwidowaniu wszystkich robotów, Batman ten odstawił Bruce’a Wayne’a do domu.

Strona 7

Panel 3 – Gordon nie zostaje zabity przez Jokera, a chaos nie zostaje do końca wyeliminowany. „On wciąż żyje!”

Strona 8

Panele 2 i 3 – W zamian zobaczenia zdjęcia ściętej głowy człowieka dostajemy nagłówek „Straty w ludziach wzrastają do 350 w katastrofie lotniczej”? Właściwie jest to sytuacja, której się spodziewaliśmy.

Panel 4 – Morrison przemawia do nas po raz kolejny: „Każdy potrzebuje się rozjaśnić”. Tyczy się to Gordona, jak i samego Batmana i jego czytelników.

Strona 9

Panel 2 – „Czy ktoś ci kiedykolwiek powiedział, jak komicznie wyglądasz w tym przebraniu?” pyta się Gordon. „Zwykle nie mieli szansy” odpowiada Batman. Słowa Mrocznego Rycerza tyczą się jego scenarzystów, którzy wcześniej nie mieli czasu (albo nie chcieli) zbadać bardziej ironicznego i zabawnego aspektu postaci.

Panel 4 – „Wszystko jest zabawniejsze, gdy o tym myślisz… parsknięcie… Tak zabawnie to rani”. Sądzę, że będzie to osnowa dla fabuły Batman & Son.

Panel 6 – W sytuacji, której wszyscy przeciwnicy (czy też „rywale”) zostają wyeliminowani, Gordon pyta się Batmana. Pytanie to jest tym wszystkim, z czym zmierza się każdy scenarzysta lub pisarz: „Co teraz zrobisz, Batmanie?” Jego odpowiedź…?

Panel 7 - … Batman chichocze. Nawet żartuje. Jest to właściwie szczypta czarnego humoru. Chorobliwego humoru. Oto reakcja Batmana.

Panel 8 – Wyglądający niczym hybryda Jokera/Gordona (albo raczej przypominający bardziej Two-Face’a) komisarz pyta, jakby ripostował nietypowe poczucie humoru Batmana, „… Czy to oznacza, ze będzie ze mną lepiej, czy też gorzej?”. Czy ogłupiony Batman będzie lepszy czy gorszy od poprzedniej, stoickiej wersji? I co my i Morrison mamy na myśli, jeśli chodzi o „lepsze”?

Strona 11 i 12

Panel 1 – Gdy Wayne mówi, iż Gordon nazwał Gotham jego „strefą komfortu”, ironia jest wręcz sowita: Gotham, które jest domem dla Bruce’a, nie dało mu nic oprócz nieszczęścia. To jego miłość, a zarazem tragedia. I chyba to, co powiedział komisarz, jest wciąż prawdą – wraz z przestrzenią, jaką daje Jaskinia, Wayne być może czuje się najbardziej wygodnie w miejscu przeszytym mrokiem i izolacją.

Strona 13

Panel 3 – Mamym tutaj do czynienia z interesującym i subtelnym zawirowaniem Bat-mitu: To nie był pomysł Wayne’a, aby inni myśleli, że Mroczny Rycerz używa w swej krucjacie broni. On po prostu nie chce naocznie używać pistoletu, gdyż był to przedmiot, który odebrał mu rodziców (i, przytaczając reakcję postaci według Franka Millera w Powrocie Mrocznego Rycerza, jest to „zbyt łatwe”).

Panel 4 – Kierując się zarozumiałością zasugerowaną przez tytuł zeszytu, Robin pyta się, „To nowy Batmobil?”. Odpowiedź jest oczywista, czy patrzymy na nią dosłownie lub też metaforycznie. Także odpowiedź Bruce’a dotyczy obu osób: „Nie zaglądaj. Ona nie jest jeszcze skończona”. Nowy Bat-mit (ucharakteryzowany, interesujący, niczym kobieta) jest wciąż nieosłonięty, strona po stronie.

Strona 14

Panel 2 – Kolejne uszczypiecie związane z Bat-mitami: Pomimo tego, że posiada umiejętności detektywa  oraz to, że zadedykował swoja krucjatę postaci nietoperza, Wayne jest zaskakująco niepamiętny, jeżeli chodzi o nietoperze w Jaskini. Przedstawiona sytuacja jedynie utrzymuje nas w przekonaniu, że Bruce zaniedbał niektóre detale w swoim bezzwłocznym (i swoją przeszłość… i swoje nasienie?).

Panele 6 i 7 – „Gordon powiedział mi, że powinienem wyjeżdżać poza miasto częściej. A Alfred wyznał mi, że muszę na nowo nauczyć się być Bruce’em Wayne’em.” „Połącz ich dwóch” powiedział Robin. Tak oto naradza się szkic fabularny.

Strona 15

Panel 4 – Robin zaczyna radzić sobie sam i jedzie własnymi ścieżkami. Tymczasem ojcostwo Batmana nie jest skierowane blisko swego sługi i partnera. Bruce oddaje je całkowicie swojemu tytułowemu synowi.

Strona 16

Panel 5 – „Przeszłość wreszcie cię dopadła, kochany detektywie”. Batman jest, w rzeczy samej, ukochanym detektywem Morrisona. Dodajcie do tego kombinacje „poznania na nowo Gotham i Wayne’a” i prawie mamy plan celów Morrisona.

Strona 18

Brawa dla Kuberta za wspaniałe rysunki. Szczególnie za oddanie ducha figury Man-Bata w Dr. Langstromie na panelu 1 i 5.

Strona 21

Panel 2 – „Kiedy był ostatni raz, gdy rzuciłeś ostrożność na wiatr i faktycznie rozkoszowałeś się swoim statusem […]?”. Ominąłem celowo fragment „sławnego, międzynarodowego playboya”, gdyż całkowita odpowiedź dla Bruce’a i Batman jest jednakowa: w ramionach Talii al Ghul. Morrison adresuje swą krzepę do Bruce’a. Przecież Wayne mógł przewidzieć co się stanie, jeśli zamiast bycia bardziej roztropnym wybrał bycie bardziej ostrożnym. Bardziej świadomym.

Panel 3 – Ah, scenarzysta skarży się na kontinuum: „Nawet ja ledwo zapamietuje wszystkie nazwiska”. Jeżeli ktos tutaj wciela się najbardziej w głos Granta, to jest to Alfred…

Panel 5 - …. Szczególnie wtedy, gdy wyjmuje słowa z ust Bruce’a, niczym Cyrano de Bergerac lub też każdy pisarz pracujący nad częścią charakteryzacyjną. „A więc spróbujmy jeszcze raz, dobrze, sir? Powtarzaj za mną….”.

Strona 22

Panel 1 – „Jak mi idzie?” Wayne pyta Alfreda. Ale nie dajcie się zmylić – Wayne pyta NAS. A raczej Morrison to robi. To dość nietypowo nie tyle widzieć Bruce’a Wayne’a działającego towarzysko, ale również Batmana, który dobrze się bawi bez programu walki z zbrodnią. Teraz pytanie nasuwa się samo: Czy możemy to przełknąć?

A więc? Możemy? Powinniśmy?

Analiza Batmana # 655 to zsługa pracy A. Dave'a Lewisa, który jest autorem tego tekstu.

Źródło: Loose Pages, NEWSARAMA

Powrót do newsów

Wpisz hello:
Nick:
E-mail: (opcjonalnie)

| Zapomnij
Content Management Powered by CuteNews




WAK - Serwis Komiksowy
Spider-Man Online

Punisher - Serwis o Punisherze
The Truth about The X-Files





© Copyright 2003 and 2012 by BatCave. Wszelkie prawa zastrzeżone
Batman is registered trademark of DC Comics, Warner Bros.

Projekt i wykonanie: myspace.com/WebMastaMajk