Pisarz odpowiedzialny za popularne miesięczniki DC, tj. Green Arrow czy Outsiders, jest szybki w mówieniu żartów kosztem swoich komiksów i siebie samego, ale międzyczasie scenarzysta ten zdobywa uznanie za serie, w których wpycha do otoczki komiksów superbohaterskich „zakazane owoce”, od realistycznej przemocy po odważne zagrywki seksualne.

Dziennikarz Wizarda przeprowadził rozmowę z Winnickiem w sprawie kontrowersyjnych numerów Outsiders.

Od czasu One Year Later postawiłeś nowy skład Ousidersów naprzeciw bardziej niebezpiecznej i mniejszym do przewidzenia sytuacjom.

Winnick: Chciałem po OYL chciałem powrócić do sedna sprawy, a mianowicie czym tak naprawdę są Outsidersi. Chciałem, ażeby byli… no wiesz, Outsiderami (śmiech). Prawda jest taka, że ta formacja nie pracuje tak, jak większość osobistości w DCU. Musieliśmy odejść od tego konceptu na pewien czas, co było umyślnym działaniem. Trzeba było tak zrobić, gdyż byliśmy zobowiązani do zrobieniu wielu spraw mających związek z Kryzysem. Nie mogliśmy przedstawiać ich jako typowych outsiderów, gdyż międzyczasie było wiele historii, z którymi musieliśmy kooperować. Niemniej jednak ten okres już minął, a w następstwie nadszedł czas, aby ogarnąć prawdziwą naturę tej drużyny.

Długo myslałem o idei One Year Later. Zmierzaliśmy do zrobienia owego „wielkiego skoku” do czasu, kiedy formacja będzie działała na własną rękę. Szczerze powiem, że gdy łączyłem pierwsze części zeszytów trafiła do mnie myśl, że wspaniałym pomysłem będzie sfingowanie ich śmierci (śmiech). To nie było coś, o czym myślałem dużo zawczasu. W ostatniej chwili powiedziałem sobie coś w stylu, „W porządku, to skleja całość”. Większość ludzi na świecie, nie wliczając paru gości z wspólnoty herosów stojących na uboczu, sądzi, że Outsiders naprawdę nie żyją. Po prostu nie chcieliśmy robić komiksu superbohaterskiego podobnego do każdego innego. Outsidersi będą działać aż do granic swych możliwości.

Ostatnio Greg Rucka powiedział, że czynności Outsidersów są diametralną opozycją sensu istnienia Checkmate w DCU. Czy zamierzasz coś robić w tej sprawie?

Winnick: Absolutnie. Greg i ja robimy crossover, o którym bardzo długo rozmawialiśmy. W tej historii Outsidersi i Checkmate… spotkają się. Ta, jak na razie to najlepszy sposób na opisanie tego wydarzenia. (śmiech)

Gdy zaczynałeś pracować nad serią, czy przewidywałeś antagonistyczne działanie drużyny w stosunku do superbohaterskeigo społeczeństwa w takiej mierze, z jaką obecnie mamy do czynienia?

Winnick: Nie. (śmiech) Szczerze mówiąc, chodzi tutaj o opowiedzenie tych szczególnych historii. Trzeba jasno powiedzieć prawdę o tym, po co są tam Outsidersi, jakie są ich zobowiązania. Są różne problemy na świecie ignorowane przez różnych herosów, którzy odmawiają zająć się nimi. Są to sprawy, dla których ręce Supermana są zbyt duże do owinięcia ich (jak to powiedział Nightwing do Supermana). Outsidersi są skłonni do zajęcia się nimi, a przy tym potrafią je rozwiązać. To dla tych sytuacji formacja została stworzona.

Czego możemy się spodziewać w następnych historiach?

Winnick: Sądzę, że jesteśmy świadomie ostrożni (śmiech). Wiemy w pełni doskonale, o czym będzie następna historia, ale nie chcemy jej wyjawiać. Staramy się, ażeby uważni czytelnicy Outsiders nie zaprzestali łapać tchu od momentu One Year Later. Drużyna, po rozwiązaniu jednego problemu będzie miała na głowie następny (niczym z deszczu pod rynnę). Jedna sytuacja prowadzi do następnej, i tak oto po wojnie domowej w Afryce oraz po epizodzie z Mallahem i Brainem dowiemy się , że owi łotrzy nie pracowali sami. Współpracowali z o wiele potężniejszą personą. Oto kolejny przystanek Outsiders. Drużyna będzie podążać tym śladem, a wzdłuż ścieżki przyjdzie moment, kiedy to dostaną zadyszki. Wypadną, krótko mówiąc. Cały świat dowie się, że żyją, a to zmieni bieg spraw na gorsze. Wraz z tym wydarzeniem przygotujcie się na zmiany.

Źródło: Wizard