.: KOMIKS :: USA :: ROBIN :: ROK 2007 :: ROBIN #157 :.
ROBIN #157
Tytuł historii:Things That Go Bump in The Night Miesiąc wydania: Luty 2007 (USA) Scenariusz: Adam Beechen Rysunki: Frazer Irving Okładka: Patrick Gleason i Wayne Faucher Tusz: Wayne Faucher Kolor: Frazer Irving Liternictwo: Jared K. Fletcher Ilość stron: 32
Robin pomaga chłopcu zdjąć jego kota z drzewa. Okazuj się jednak że chłopiec chciał tylko zobaczyć czy bohater spadnie z drzewa a futrzak nie jest jego. Dzieciak odchodzi i zostawia Robina z kotem. Nagle Tim słyszy krzyki dochodzące z jednej z alejek. Nie mając innego wyboru bierze kota ze sobą. W alejce zastaje zmasakrowane ciało dilera narkotyków. Najwyraźniej mężczyzna został zaatakowany przez jakieś dzikie zwierze. Po chwili słyszy odgłos tego zwierzęcia ale jedyne co znajduje to olbrzymią dziurę w ceglanej ścianie.
Późną nocą Tim wraca do posiadłości razem z kotem co nie podoba się Alfredowi. Ostatecznie lokaj zgadza się żeby kot u nich przenocował pod warunkiem że Drake zabierze go jutro do schroniska.
Przykładowe Strony:
W szkole Tim stara się porozmawiać z Zoanne ale ta go ignoruje więc bierze ją siłą i zanosi do pustej sali gdzie mogą w spokoju porozmawiać. Przeprasza ją za to że po uratowaniu nie zadzwonił za nią zasłaniając się faktem że nie jest przyzwyczajony do faktu że ktoś może się o niego martwić. Mówi również o pocałunku który dostał od dziewczyny ale ta jest nieco zawstydzona tym faktem więc zgadza się pójść z chłopakiem w piątek do kina i na kolacje gdzie mogli by porozmawiać o tym na spokojnie.
Wieczorem Robin jedzie odwieźć kota do schroniska gdy niespodziewanie coś uderza w jego motor powodując wypadek. Po kocie nie ma ani śladu. Nagle słyszy ten sam odgłos co poprzedniej nocy. Wiedzie on do opuszczonego magazynu gdzie w samym środku leży kot. Gdy Robin podchodzi do niego za jego plecami pojawia się olbrzymi krwiożerczy potwór. Chłopak próbuje z nim walczyć ale bestia jest zbyt silna i pokonuje go rzucając nim o podłogę. Gdy Tim dochodzi do siebie po bestii i kocie nie ma ani śladu. Na miejscu pojawia się chłopiec o imieniu Klarion który poszukuje swojego kota.
Zanim zacznę muszę się wam przyznać do jednej rzeczy, nigdy nie miałem styczności z Seven Soldiers więc ta recenzja może być nieco kontrowersyjna. Od razu gdy przeczytałem zapowiedz tego numeru podejrzewałem że to będzie dno, jakiś Witch Boy o którym słyszę pierwszy raz w życiu, potworna bestia i kolejny raz świat może być zagrożony, bardziej by taki opis pasował do przygód JLA. Ale trzeba przyznać że wcale nie jest tak źle. Spowodowane jest to faktem że w tym numerze nie dzieje się nic wyjątkowego i wartego uwagi. Ot krótka walka, sporo gadania. Nie mogę się również przekonać do rysunków, są słabe, mało dokładne i bardzo biedne, bo poza samymi postaciami mamy zazwyczaj puste tło. Strasznie również narysowano samego Tima/Robina, wygląda jak jakiś goguś, no sorka ale tak niestety jest. Przeczytam następny numer (tak właściwie to nie mam wyboru :)) ale nie nastawiam się na coś wyjątkowego.