Tytuły historii: Knock Knock, Tease
Miesiąc wydania (okładka): Grudzień 2012 (USA)
W sprzedaży od: 10.10.2012 (USA)
Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
Rysunki: Greg Capullo; Jock
Okładki: Greg Capullo, FCO; Aaron Kuder i Nathan Fairbairn
Kolor: FCO Plascencia
Tusz: Jonathan Glapion
Liternictwo: Richard Starkings, Comicraft’s Jimmy Betancourt; Sal Cipriano
Ilość stron: 40
Twoja ocena:
loading...
Joker powraca w “Death of Family”!
Okaleczył Batgirl. Zabił Robin. Co Joker zrobi teraz, kiedy powrócił do Gotham City?
Co musi zrobić Batman by utrzymać w tajemnicy swoją sekretną tożsamość oraz tych, którzy walczą u jego boku?
“Knock Knock”
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Greg Capullo
Kolor: FCO Plascencia
Tusz: Jonathan Glapion
Liternictwo: Richard Starkings, Comicraft’s Jimmy B
Podczas gdy Gordon i Bullock przeczuwają, że wkrótce wydarzy się coś naprawdę złego, do Gotham City wjeżdża zdezelowany van.
Kiedy Jim wraca na komisariat na miejscu nagle gasną światła, a kiedy awaryjne zasilanie zaczyna działać dostrzega, że zjawił się dawano niewidziany zakrwawiony znajomy – Joker.
Komisarz ostrzega swoich kolegów by nie zbliżali sie do szaleńca, ale niektórzy nich próbują działać i do razu wpadają w ręce złoczyńcy. Ucinając sobie żartobliwą pogawędkę z Gordonem Joker wspomina o Barbarze, a także o tym, że wie dokładnie gdzie policjant ukrywa przed córką paczki papierosów, które już dawno obiecał rzucić. Wie on nim i o niej wiele rzeczy, których nie powinien.
Kidy światła się zapalają i obok Jima pojawia się Batmana, Jokera już nie ma. Badając próbki w jaskini Bruce odkrywa, że żadnej z nich nie udaje się zidentyfikować. Przez długi czas nie myślał o klaunie i po cichu liczył, że już go więcej nie spotka. Pojawienia się złoczyńcy w mieście nie obawia się jednak Robin, który uważa, że najlepsze czasy Joker ma już za sobą co udowodnił fakt, że trzeciorzędny dr Frankenstein pozbawił go twarzy. Bruce nie popiera jego zdania. Uważa, że Joker pozwolił zdjąć sobie twarz by przesłać im pewną wiadomość.
Wieści na temat pojawienia się Jokera, który zabrał z komisariatu swoją twarz, szybko docierając do Nightwinga, Red Robina i Batgirl, która nie jest zadowolono, że wcześniej nie poinformowano jej, że szaleniec zagrażał jej ojcu. Rozmowę bohaterów przerywa nadawana w telewizji wiadomość o Jokera. Szaleniec grozi, że o północy zabije burmistrza Hady’ego. W swoim przesłaniu posługuje się mężczyzną ucharakteryzowanym na klauna, który kieruje niczym kukła, a następnie zabija na wizji.
Analiza głosu pozwala ustalić bohaterom, że zabitym jest John Claridge, syn Henry’ego, magnata diamentów, który był pierwszą ofiarą Jokera, która zginęła on jego trucizny. Chociaż Batman otrzymuje propozycję pomocy od reszty bohaterów to ją odrzuca, woli samemu zająć się klaunem.
Policja zabezpieczyła biuro burmistrza, a jemu samemu zostało podane antidotum na truciznę Jokera. Batman zaś cały czas monitoruje jego parametry życiowe. Wszystko wydaje się być pod pełną kontrolą. Bruce widzi jednak w oczach komisarza strach. Obaj wiedzą, do czego szaleniec jest zdolny, a co gorsza nie mają pojęcia co teraz knuje. Zastanawiając się nad ostatnimi działaniami złoczyńcy Batman wreszcie dostrzega, o co chodzi. Niestety jest już za późno. Policjanci ochraniający burmistrza zostali zainfekowani toksyną Jokera. Szybka analiza próbki pozwala odkryć, że jest ona inna od tej którą wcześniej stosował złoczyńca. Ta nie zostawia u ofiar szerokiego uśmiechu, ale grymas niezadowolenia. Analiza wykrywa też trzy substancje, które nie mają tu żadnego zastosowania. Chlor, etan i aspiryna. Bruce domyśla się, że chodzi o pierwsze litery tych substancji, czyli wszystko wraca do samego początku, do fabryki ACE.
W fabryce Batman dostrzega swojego przeciwnika w starym kostiumie Red Hooda. Bohater łatwo daje się złapać w pułapkę i zostaje uwięziony w jednej z kadzi. Co gorsza na miejscu w cale nie ma Jokera, ale tylko Harley w kostiumie Red Hooda. W odpowiedzi na pytanie gdzie jest szaleniec, stwierdza tylko, że to nie jest już pan J, w którym się zakochała.
Tymczasem do drzwi wejściowych w Wayne Manor drapie dwugłowe lwiątku. Po otwarciu Alfred zostaje zaatakowany przez uzbrojonego w młotek Jokera.
“Tease”
Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
Rysunki: Jock
Liternictwo: Sal Cipriano
Przed pokazaniem się Harley Joker prosi ja by się rozebrała i przebrała się w ubrania, które jej podaje. Ma wyglądać tak jak on. Po pokazaniu się w pełnym świetle Joker opowiada jej, że chce uczynić ją na swoje podobieństwo i tym samym musi pozbawić jej twarzy. Słysząc, z jakim bólem wiąże się taki zabieg Harley nie jest gotowa na takie poświęcenie. Po zamknięciu oczu nie czuje jednak żadnego bólu zamiast wyciąć jej twarz Joker nakłada jej tylko hełm Red Hooda.
Po roku nieobecności Joker powraca do New DCU. Oczekiwania wobec tego numeru, były olbrzymie, zwłaszcza, że Snyder za sprawą Court of Owls umieścił poprzeczkę bardzo wysoko. Teraz postanowił się zmierzyć z największym przeciwnikiem Batmana.
Joker jest tu naprawdę przerażający i błyszczy pełnia swojej glorii. Wszystko mu się udaje bez najmniejszych problemów. Na komisariacie policjanci zachowują sie trochę tak jakby obecność szaleńca, którego znają, kompletnie ich sparaliżowała. Pozlewają mu praktycznie bez przeszkód zabrać swoją twarz.
Później bohaterowie już doceniają swojego przeciwnika, ale ten cały czas jest dwa kroki przed nimi. Joker powraca do Gotham i tym samym nawiązuje do swoich początków, a wszyscy wiemy, jakich wielkich zbrodni dopuścił się w swojej karierze złoczyńcy. Strach Gordona i obawa o swoich bliskich jest więc w pełni uzasadniona.
Powrót do miejsca gdzie z Red Hooda narodził się Joker, stanowi interesujący punkt także ze względu na zakończenie Batman #0. Dopiero w 2013 roku dowiemy się jak Snyder postanowił połączyć te wątki, ale na pewno przyszykował coś zaskakującego. Tak samo jak zaskoczeniem jest ostatnia strona, w której Joker postanowił odwiedzić Alfreda. Czyżby szaleniem znał tożsamość Batmana i jego przyjaciół?
W numerze jest także dodatkowa historia, która ujawnia jak Harley została zaangażowana w plan Jokera. Niestety nie ma ona specjalnie nie do zaoferowanie, bo przeczytaniu głównej opowieści wiadomo, jakie zadanie wyznaczył dla swojej ukochanej klaun. Brakuje więc efektu zaskoczenia i związanej z tym niepewności co do działań szaleńca.
Batman #13 to bardzo udany numer. Warstwa graficzna doskonale oddaje klimat opowieści, a fakt, że praktycznie przez cały numer nie widać w całości Jokera sprawią, że kadry przedstawiające tylko fragmenty stroju złoczyńcy są jeszcze bardziej złowieszcze. Powrót klauna zdezelowanym vanem jest zwiastunem nadciągającej katastrofy. Jest mrocznie i przerażająco, ale osobiście spodziewałem się mocniejszego uderzenia, a tego zabrakło. Złoczyńcy wszystko idzie zbyt łatwo, a Batman daje się w prosty sposób złapać w pułapkę jest więc dość sztampowo. Bohater w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a złoczyńca dalej sieje spustoszenie. Pozostaje, więc trochę niedosyty, albo po prostu oczekiwania były zbyt wygórowane, ale jedne jest pewne, że rozpoczęła się fascynująca rozgrywka pomiędzy Batmanem a Jokerem.
Historia o Sowach zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dlatego też miałem nadzieję, że Snyder napisze też świetną opowieść o Jokerze. Może jednak oczekiwałem zbyt wiele, bo początek mnie rozczarował, a raczaj zaniepokoił.
Po pierwsze, z Jokerem trzeba bardzo uważać. To przebiegły geniusz zbrodni, demoniczny psychopata, który posiada wręcz nadprzyrodzoną łatwość czynienia zła i krzywdzenia bliźnich. Jeśli jednak scenarzysta przesadzi, ryzykuje, że jego wersja tej postaci będzie absurdalna i niewiarygodna; w efekcie wywoła na twarzy czytelnika drwiący uśmiech, zamiast autentycznego przerażenia.
Mnie osobiście rozśmieszył Joker ukręcający grupie wyszkolonych policjantów głowy jak rolnik kurczakom tym bardziej, że Joker nigdy nie był typem osiłka. I nikt nie potrafi go powstrzymać. Naprawdę Snyder musi pisać takie bzdury?
Poza tym męczą mnie już złoczyńcy odwiedzający posiadłość Wayne’a i odkrywający tożsamość Batmana.
Rysunki natomiast nadal prezentują wysoki poziom. Dobrze że Capullo opuścił to bagno marazmu o tytule Spawn i zaczął ilustrować dobre scenariusze. Jego ilustracje są mroczne, częściowo karykaturalne i jest to efekt lat pracy z McFarlanem (może jednak dobrze, że tyle lat rysował Spawna), a takie ujęcia jak Joker odbijający się w źrenicy Alfreda, czy też ostatnia strona to majstersztyki.
No cóż, może po Court of Owls spodziewałem się zbyt wiele. A może Snyder faktycznie traci wyczucie i zaczyna dryfować ze swoimi scenariuszami w kierunku śmieszności? Zobaczymy. Jeszcze nie jest za późno, żeby logicznie i zaskakująco wyjaśnić wydarzenia z tego numeru. Jedno jest pewne: dalej będę czekał z niecierpliwością na kolejne części, lecz teraz do tego uczucia dołączy też obawa o jakość tej historii.